Kabanos

Ja i moja

Kabanos
Tu przyjde, pójde, upadne, wstane
Tu ktoś przewróci, uważaj baranie!
Z każdego złego, wypija się coś dobrego
Lecz nie dolewaj póki nie skończę tamtego

Tu ciągle męczą, trują, nękają
Co inne myślą, co inne gadają
Wredny uśmieszek, pod pachami tłusty meszek
Nie podchodź bliżej fetor się za tobą niesie

To podli ludzie, podli i brzydcy
Nie zasługują na me uściski

Bogu dzięki, że jest ona
Razem raźniej
Ja i moja żona (łuł!)

Gdy na stole 10zł
Zawsze razem
Ja i moja żona (łuł!)

Coś na mnie spadnie, łupnie, zaboli
Dołoży cegłę ciężkiej doli
Nad nami ciąży łapa aparatu władzy
Nie rozbierajcie nas, bo już jesteśmy nadzy

Życie potrafi wbić w plecy tasak
Wpajać że liczy się tylko kasa
Żyjemy w bagnie, gdy dasz nogę to upadniesz
Reszta cię wciąga bo uciekać jest nieładnie

Podłe zasady, podłe i gupie
Głęboko tłuką się w mojej dupie

Bogu dzięki, że jest ona
Razem raźniej
Ja i moja żona (łuł!)

Gdy na stole 10zł
Zawsze razem
Ja i moja żona (łuł!)

„wiesz co zocha? a niech grają te melodie, to się im nogi w tańcu powyłamywują"

Piękny poranek, piękny i rześki
I tyle słońca ile się zmieści

Bogu dzięki, że jest ona
Razem raźniej
Ja i moja żona (łuł!)

Gdy na stole 10zł
Zawsze razem
Ja i moja żona (łuł!)

Encontrou algum erro na letra? Por favor envie uma correção clicando aqui!